no to stalo sie to co podejrzewalem...dzis po szybkiej wizycie w warsztacie - diagnoza byla prosta - "motor kaputt"
Mechanik wyjal bagnet, odrecil korek oleju - kleby dymu niczym z lokomotywy... Do tego tyl silnika zapluty olejem (okolice turbiny) i zadymka z wydechu.. Zadnych ubytkow plynu chlodniczego. Zadnego "serka" pod korkiem oleju czy cos.. Powiedzcie mi kochani - czego sie spodziewac finansowo - naprawiac ten silnik czy szukac drugiego? Jak sie uda to zaciagne megi do pl do naprawy...bo tutaj to pewnie...zostawie fortune w warsztacie
[MII 1,5dci ph1'04] - c.d. problemow - tym razem parowoz...
Moderator: Grupa Moderatorów
decyzje juz podjalem - moja meganka bedzie sprzedana. Jak sie uda to na dniach kupuje drugie autko. Z wyliczen wyszlo mi ze i tak musze megi sprzedac - potrzebne mi jest kombi (rodzinka) wiec nie ma sensu pakowac kase w auto ktore i tak pojdzie dalej. Wole dobrze zejsc z ceny i sprzedac autko. Ktos kto ma czas na to moze sie bawic w naprawe - ja potrzebuje auto do jezdzenia a nie do stania w warsztacie. Coz..wole stracic przy sprzedazy niz podwojnie poprzez naprawe i sprzedaz. .
aha..podzwonilem dzisiaj - nowy silnik to minimum 4000zl w GASKETcie...plus robocizna...nie wloze w auto kolejnych 5kzl po to zeby za pol roku je sprzedac. Wole zejsc te pare kzl i sprzedac taniej (tym bardziej ze autko jezdzi i jest niezle wypasione).
aha..podzwonilem dzisiaj - nowy silnik to minimum 4000zl w GASKETcie...plus robocizna...nie wloze w auto kolejnych 5kzl po to zeby za pol roku je sprzedac. Wole zejsc te pare kzl i sprzedac taniej (tym bardziej ze autko jezdzi i jest niezle wypasione).
- Maciek R4
- KLUBOWICZ
- Posty: 1297
- Rejestracja: czwartek, 22 maja 2008, 21:07
- Renault: Espace IV + Modus
- Silnik: 2.0T + 1.2 16v
- Lokalizacja: WOT
Adaś...mówiłem na kilka minut przed ślubem, że to nie tylko turbina, bo autko klekotało jak stary traktor :|
cóż - sam to przechodziłem 1,5 roku temu w LTku, a tam serducho to 8000 + robota netto...ale cóż, takie życie, jak się chce jeździć, to trzeba czasem w auto włożyć trochę pieniążków...
niemniej szkoda, że tak kończy się Twoja przygoda z Dzidzią...może jej następczyni będzie...ekhm, bardziej jak Popierducha czyli mniej fochami będzie rzucać
3maj sie Pan Młody łikendowy...no i ucałuj Małżonkę i Małą
cóż - sam to przechodziłem 1,5 roku temu w LTku, a tam serducho to 8000 + robota netto...ale cóż, takie życie, jak się chce jeździć, to trzeba czasem w auto włożyć trochę pieniążków...
niemniej szkoda, że tak kończy się Twoja przygoda z Dzidzią...może jej następczyni będzie...ekhm, bardziej jak Popierducha czyli mniej fochami będzie rzucać
3maj sie Pan Młody łikendowy...no i ucałuj Małżonkę i Małą
za duży obrazek