iparts></a>
<a href= francuskie

[Chwalę się] Cieszyn - Elbląg - Mazury - Cieszyn

Czyli o wszystkim i o niczym/Off Topic

Moderator: Grupa Moderatorów

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
MarcinD
KLUBOWICZ
KLUBOWICZ
Posty: 710
Rejestracja: piątek, 20 listopada 2009, 14:38
Renault: Škoda Fabia 2 mini-c
Silnik: 1.4 16V
Lokalizacja: SCI
Kontakt:

[Chwalę się] Cieszyn - Elbląg - Mazury - Cieszyn

Post autor: MarcinD »

Wreszcie w... domu . Bo wszędzie w dobrze, ale w domu najlepiej. Wróciliśmy z Elbląga i Mazur. Czas na małe podsumowanie...

W drodze do Elbląga Scenic spisał się bardzo dobrze. Wyprzedzanie ciężarówek było bezproblemowe, raz, że kierowcy TIR-ów często zjeżdżali na pas pobocza, dwa, że Scenic po redukcji biegu skakał do przodu błyskawicznie . Wyjechaliśmy z Naszego Miasta 4-ego sierpnia o godzinie 00:45, lecieliśmy na Katowice, Częstochowę, Łódź. Drogi dobre, miejscami śmigaliśmy około 130km/h, poważniejszy ruch zaczął się dopiero około czwartej nad ranem. Niestety, im bardziej na północ, tym gorsze drogi. Na miejsce, czyli do Elbląga dojechaliśmy krótko przed jedenastą przed południem po 638,8 kilometrach, ze średnim spalaniem 6,7l/100km co dla mnie było pozytywnym szokiem, nie sądziłem, że uda mi się zejść tak nisko. W Elblągu zgodnie z planem zostaliśmy trzy dni, w tym czasie wyjeżdżając do Gdyni i Gdańska (Sopot sobie odpuściliśmy) oraz Fromborku no i oczywiście zwiedzaliśmy Elbląg.

Wczesnym porankiem, 7-ego sierpnia, wyjechaliśmy na miejsce docelowe, czyli Węgielsztyn. Tam mieliśmy zarezerwowane noclegi w Starej Poczcie (ask google ). Serdecznie polecamy to miejsce . W Węgielsztynie zrobiliśmy bazę wypadową i lataliśmy po okolicach, a więc Węgorzewo, Giżycko, Kętrzyn (polecamy pieroga w pizzerii Cois). Na Mazurach byliśmy do 10-ego sierpnia.

Powrót? Wyjazd z Węgorzewa o 16:00, wcześniej tankowanie do pełna i jazda na Giżycko, ku Warszawie. Jechało się przyjemnie, chociaż ruch był dość duży. W stolicy byliśmy o 21-ej. Dzięki nawigacji, tablicom i skupieniu udało się nie pobłądzić i popędzić na Wrocław i Katowice. Niestety, okazji do śmigania nie było, bo ruch był niestety duży, poza tym TIRy "w tą stronę" nie zjeżdżały już tak chętnie na pobocze, do tego często się ze sobą ścigając, więc "osobówki" musiały karnie lecieć za dwoma jadącymi obok siebie kolosami. Dopiero za Częstochową mogliśmy nieco docisnąć, miejscami było nawet i 150km/h bo droga prosta, szeroka długa i wreszcie pusta. Do domku zjechaliśmy na drugą w nocy.

Podsumowanie?

Scenic spisał się dobrze, straty to srebrny okrąg z prawego tylnego kołpaka który wybrał wolność na jakiejś nierówności mazurskich dróg. Jedna poważna awaria niestety nas nie ominęła. Po wielkiej burzy w Węgorzewie jakimś cudem pod jedną cewkę nr 2 dostała się woda i wypadał zapłon. Panowie na stacji kontroli pojazdów podpięli pod komputer, cewkę wymontowali, przesuszyli, zamienili cewkę 2 z cewką 1 i autko chodziło bez problemów. Ogółem w ciągu tych kilku dni zrobiłem dobrze ponad 1300 kilometrów.

Fotki z podróży na fotoblogu.

ODPOWIEDZ